ETYKIETY

czwartek, 31 marca 2016

Siedem zasad psiej etykiety

jak witać się z psem

























Dziś chciałam poruszyć na blogu kwestię poprawnego zachowania psów oraz ich właścicieli. Zdaję sobie sprawę, że większość czytelników doskonale zna zasady psio-ludzkiego Savuir-vivre. Jednak mam nadzieję, ze moje 7 zasad psiej etykiety dotrze także do osób mniej doświadczonych, których przecież tak często spotykamy na spacerach.


Zasada 1 - Chcesz przywitać się z obcym psem? Najpierw zapytaj o zgodę właściciela


To jedna z najważniejszych zasad psiej etykiety. Osobiście nic nie irytuje mnie bardziej na spacerach niż ręce obcych mi ludzi, wyciągane prosto nad głowy moich zwierzaków. Warto zdawać sobie sprawę, że nie każdy pies (choćby wyglądał niesamowicie uroczo) ma ochotę witać się z obcymi mu personami. Ba, jeśli nawet ma taką ochotę, to może akurat właściciel uczy go kontrolowania emocji, chodzenia na luźnej smyczy, czy czegokolwiek innego?. Dlatego przed wyciąganiem rąk do obcego psa, przed szczebiotaniem nad jego głową i głośnym popiskiwaniem z zachwytu naprawdę warto zapytać właściciela.

zabawa psów


Zasada 2 – Chcesz żeby szanowano Twoją przestrzeń osobistą? Szanuj przestrzeń innych.


Chyba każdy psiarz uważa, że jego pupil jest absolutnie wyjątkowy… i każdy ma rację. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy przechodzień będzie miał chęć na kontakt z naszym Azorkiem. Czy cieszyłbyś się, gdyby nagle zza krzaków wyskoczył do Ciebie 40 kg szczeniak owczarka kaukaskiego? Czy sprawiłoby Ci radość, gdyby skoczył na Ciebie, ubłocił nowe, super ubranie, wylizał pół twarzy i z nieznanych Ci przyczyn nie pozwolił pójść na przód? Nie sądzę. Dlatego odpowiedź właściciela „on chciał się tylko przywitać” będzie dla Ciebie co najmniej irytująca. Pomijam już sytuację, w których obcy pies podchodzi z widoczną agresją, szarpie Ci nogawki, odwarkuje Twojego psa, a jego wykrzykuje z oddali magiczną formułkę „spokojnie, on nie gryzie”. Dlatego proszę jasno: szanujmy przestrzeń osobistą innych ludzi i zwierząt.

Zasada 3 – Widzisz żółtą wstążeczkę na smyczy? Nie pytaj, idź dalej


O projekcie żółtej wstążeczki pisałam już w innym poście. Niestety z tego co widzę, większość ludzi (nawet psiarzy) nie ma pojęcia o istnieniu takiej inicjatywy. Nie będę rozpisywała się nad jej zasadnością, wszystko znajdziecie w linku KLIK. Jednak jeśli zobaczycie psa z przyczepioną żółtą wstążką, zostawcie mu więcej przestrzeni, nie pytajcie właściciela „o, a co to takie fajne, żółte?” tylko zwyczajnie pozostawcie ich w spokoju.


Zasada 4 – Nigdy nie karm cudzego psa


Oczywiście nie chodzi mi tu o dokarmianie głodnych, bezpańskich psów. Mam na myśli zadbane zwierzaki, które widujemy codziennie na spacerach. Jeśli masz jakieś super smaczki i chcesz poczęstować cudzego psa, zapytaj właściciela o zgodę. Dlaczego? Już tłumaczę na naszym przykładzie. Kolo jest alergikiem. Kupuje mu hipoalergiczne karmy, które nie zawierają drobiu ani zbóż (po spożyciu drobiu i zbóż mały silnie się drapie). Mogę podawać mu najlepsze, wyselekcjonowane pożywienie. Jednak nawet najmniejsza porcja kurczaczkowego smaczka, podanego przez kogoś obcego kończy się jednym – Kolo drapie się przez kolejny tydzień.

Nigdy nie wiesz, czy obcy pies nie ma alergii, czy nie znajduje się na diecie, lub czy w ogóle dobrze strawi dany przysmak. Dlatego nigdy nie karm cudzego psa bez wyraźnej zgody jego właściciela.

Zasada 5 – Sprzątaj po swoim psie.


Niby jasna i oczywista zasada, którą każdy zna. Więc pytam, dlaczego na wielu trawnikach widać mnóstwo psich odchodów? Czy wszystkie są sprawką bezdomniaków, które szwendają się bez żadnej opieki? Oczywiście, że nie. Dlatego w myśl zasady piątej: zabieraj na spacer woreczki na psie odchody i sprzątnij niespodzianki pozostawione przez Twojego pupila. Argument „nie będę sprzątać, tu i tak nikt nie chodzi” jest zupełnie nietrafiony. Wy tu przyszliście, tak? Więc ktoś inny też może.

Zasada 6 – Nie zostawiaj psa pod sklepem.


To kolejne oczywistości, o których prawie każdy wie, a które niestety notorycznie się zdarzają. Warto pamiętać, że pies przywiązany na krótkiej smyczy do przysklepowego drzewka nie ma żadnych szans na ewentualną obronę. Może zostać pogryziony przez inne psy, skopany przez bandę zwyrodniałych nastolatków, lub zwyczajnie skradziony. Może akurat nic się nie stanie, ale czy jest sens ryzykować?




Zasada 7 – Nie wyrzucaj jedzenia na trawnik


Wyrzucanie jedzenia na trawnik to nawyk niektórych zielonych serduszek, głównie tych zamieszkujących bloki. Niektórzy myślą, że jest to dobry sposób na dokarmianie bezpańskich zwierząt. I z pewnością jest w tym trochę prawdy. Jednak spójrzmy teraz na drugą stronę medalu. Twoje jedzenie może czekać na zwierzaka tydzień czasem może dwa. Pomijając wątpliwe walory smakowe takiego starego jedzenia, podkreślę tylko jak bardzo może być niezdrowe dla zwierzaka. Nadpleśniałe skrawki wędliny, ugotowane kości drobiowe, zielony chleb i cuchnące sałatki z pewnością nie odżywią żadnego psa czy kota. Wręcz przeciwnie, mogą doprowadzić do poważnych chorób trawiennych. Co więcej, pozostawiając takie rarytasy uczysz zwierzęta wyjadania resztek z trawnika. Co będzie, jeśli jakiś zwyrodnialec postanowi to wykorzystać i rozsypać po osiedlu kiełbasę z gwoźdźmi? Pozostawiam to już do osobistego przemyślenia…

Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania. Zgadzacie się z tymi zasadami? A może coś byście do nich dodali?


Przypominam też, że nasz konkurs „CzteryŁapy Na Spacerze” powoli zbliża się ku końcowi. To już ostatnie dni na dodawanie zdjęć. 


Jeśli jesteś miłośnikiem maltusi, chcesz uzyskać więcej porad i poznać innych miłośników czworonogów, odwiedź nasz profil na facebooku KLIK

i dołącz do naszej facebookowej grupy KLIK Biały Maltan: grupa sympatyków bloga o tej samej nazwie.




Uważaj na inną, podobnie brzmiącą grupę na facebooku, która "zainspirowała się" nazwą naszego bloga. Nie mamy z nią nic wspólnego!


21 komentarzy:

  1. Konkurs powoli się kończy, a ja wciąż nie mogę wybrać zdjęcia... eh.
    Mnie osobiście denerwują dorośli ludzie, którzy co prawda nie rzucają się od razu na Kato, żeby go pogłaskać, ale szukają okazji, żeby psa jakoś zaczepić. Moment kiedy słyszę za sobą kobietę wyraźnie po 50 roku życia szepczącą do Kato "...sz sz sz Puszek Puszek..." jest co najmniej dziwny, a takie sytuacje zdarzają się nam raczej regularnie.
    No i do ostatniego punktu dodałabym też kilka słów o rzucaniu jedzenia na prywatne posesje na których znajduje się pies. Mieszkam niedaleko szkoły podstawowej i wiem, że dzieci mają skłonności do oddawania niezjedzonej kanapki psu za siatką...
    Pozdrawiamy
    M&K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszek? to chyba bardziej pasowałoby do kota :D
      O rzucaniu jedzenia na prywatne posesje nawet nie pomyślałam. U nas na szczęście się to nie zdarza.

      Usuń
  2. Zgadzam się, aczkolwiek co do 2 - jestem osobą pamiętliwą. Jeśli jakiś pies mnie obskoczy (pomijając te, które wiem że skaczą ;) a właściciel ma to w dupie nie odwołuję rudego. Skoro nie obchodzą go ślady jego psa na moim ubraniu to odwrotnie też nie powinno sprawiać różnicy :D Aczkolwiek liczba zawsze jest adekwatna do mojej liczby ubrudzeń. Ale przeważnie taki delikwent wychodzi w sanie nienaruszonym bądź z zabrudzonymi butami - rudy nie lubi obcych i jedyne co może zrobić to pobrudzić właśnie buty albo zagrzebując, albo biegnąc ;)
    Osobiście psa pod sklepem zostawiam. W większości zakupy są po spacerze lub jako spacer dodatkowy. Pies go nie pogryzie, ponieważ mamy same spokojne osobniki, człowiek go nie skopie, bo jak jakiś zacznie straszyć postawą to rudy szczeka. A z kimś innym raczej nie pójdzie ;) Jeśli brać pod uwagę kradzież to też odpada bo na osiedlu wszyscy kojarzą szczekacza i dziewczynę, która upadła na mózg codziennie (wliczając weekendy) wychodzących na spacer o 4:30 rano. To jest tylko odczucie tego miasta, jeśli po wakacjach przeprowadzimy się do większego (w sumie oby) to nie będzie mowy o takich spacerach, chyba że ktoś z piesem poczeka.
    Kom bez ładu, składu i z masą powtórzeń - szkoła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy to sobie w każdej sytuacji umiecie poradzić. :)
      Ale te spacery o 4:30 to tak serio? skąd akurat taka wczesna pora? Większość ludzi prawdopodobnie i tak Was o takiej porze nie widzi, bo nawet nie myślą jeszcze o wstawaniu.

      Usuń
    2. Tak 4:30 czaaasem rudy jest łaskawy i w weekendy wychodzimy o 5 :')
      Wczesna pora wzięła się z wakacji kiedy to spacery były o 5 rano. A teraz siem Simba przyzwyczaił, dochodzi tu jeszcze szkoła ;)
      A powiem ci, że tu nie masz racji, właśnie na tym najwcześniejszym spacerze dostałam ochrzan, że mam sprzątać po psie i ta pani się darła z okna :')
      Ależ oczywiście, system obronny wypracowany do perfekcji :Do

      Usuń
  3. Zgadzam się ze wszystkim, świetnie napisane. Też irytuje mnie, szczegolnie zdarzalo sie to jak Sara byla mala piszczenie dzieci, dotykanie jej bez mojej zgody. Na szczescie teraz zdarza sie to coraz rzadziej tym bardziej ze Sara juz nie da sie dotykac obcym bo szczeka i skacze na dwie lapy. Pozdrawiamy, oby wiecej takich fajnych postow ;)

    ---------------------
    swiatsary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z wszystkimi punktami! Odnośnie żółtej wstążki, to wydaje mi się, że jest to mimo wszystko mało znana rzecz, którą jednak warto by było rozpowszechnić na całym świecie; w miastach, w gminach itp. Nie wszyscy jednak orientują się o co w tym chodzi. Dobrą alternatywa wydaja mi się wtedy szelki z napisem " Nie dotykaj" lub czymś w ten deseń.
    Pozdrawiamy, Biscuit Life | Zapraszamy na KONKURS!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szelki z napisem to całkiem fajny pomysł. Ale obawiam się, że i tak znaleźliby się ludzie, którzy by go zupełnie zignorowali.

      Usuń
  5. Podpisujemy się! :D
    Dla nas też jest to istotny punkt - nachalność i nieodpowiedzialność niektórych ludzi często przechodzi ludzkie pojęcie i przynosi niezbyt fajne skutki. Dlatego każdy powinien zaznajomić się z takimi zasadami. Gdyby tak wszyscy ich przestrzegali :')

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciężko się nie zgodzić, same trafne punkty.
    Duża część ludzi nie potrafi się powstrzymać w szczególności od łamania zasady pierwszej. Gdy widzę, że ktoś idzie, już nie mówiąc o mniejszych dzieciach, od razu niezależnie od sytuacji zapinam Sabę, a przy bliższym kontakcie z obcymi osobami możliwie przyciągam do siebie. Gdy jednak widzę, że przypadkowy przechodzień zaczyna 'cmokać' na psa i wyciągać do niego ręce trochę luzuję smycz. Oczywiście jest to dobre i złe, bo z jednej strony ta osoba narusza (bez pytania) naszą przestrzeń, a z drugiej jest pozytywnie nastawiona do zwierzęcia, a takie osoby lubię spotykać najbardziej. Szczerze powiedziawszy najwięcej do narzekania mają właściciele diabełków w ciele uroczych psinek, które przyciągają przechodniów, a gdy na jaw wyjdzie wrogie nastawienie zwierzęcia i może kłapnie zębami - to są pretensje, a kto tu do kogo powinien je mieć.
    Świetny, ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to masz rację. Tacy ludzie bywają czasem bardzo przyjemni, można z nimi nawiązać pozytywny kontakt itp. Ale jeśli Twój pies kogoś ugryzie (a przecież może to zrobić jeśli ktoś obcy nagle wyciąga do niego ręce), to sytuacja staje się mniej przyjemna. Na koniec jeszcze usłyszysz jakieś kąśliwe uwagi, że nie potrafisz upilnować psa itp.

      Usuń
  7. 1. Kiedyś mieliśmy ten problem, a potem pies zaczął atakować każdego kto do nas podszedł. Teraz pytają nas tylko w jakimś obcym mieście, ale widząc kaganiec i tak nie podchodzą zbyt blisko.
    3. W miastach, w których przebywam wstążka by nie przeszła, kaganiec daje radę :D
    6. Ja akurat psa zostawiam tylko wtedy gdy idę do jakiegoś osiedlowego sklepu po np.: wodę, ale to rzadko się zdarza, bo:
    -Sid broni się przed każdym (dzięki temu nic mu sie nie stanie i nikt go nie ukradnie)
    -jeśli ktoś go zaatakuje to nie będzie mógł uciec, ani się obronić, bo zostawiam go w kagańcu.

    Pozdrawiam,
    Gabriela :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podpisujemy się pod wszystkich!
    Bardzo denerwują mnie osoby, które podbiegają i bez pytania dotykają mojego psa. Teraz rzadziej się to zdarza, ale kiedy Nel była szczeniakiem, a szczeniak to szczeniak, wiadomo, chyba wszystkie dzieci z miasta przybiegały do niej i koniecznie chciały ją pogłaskać. A po pierwsze ja mogę sobie tego nie życzyć, a po drugie może to się dla niej i dla tego dzieciaka źle skończyć. I jeszcze, żeby rodzice im odradzały, ale nieeee. Tylko zachęcają.
    Pozdrawiam i zapraszam do nas na http://czarnekudelki.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zupełna racja! Nienawidzę, jak ktoś podchodzi do mnie i zaczyna wyciągać rękę do mojego psa. Na szczęście, albo i nie szczęście, pieso nie lubi takich obcych rąk i się broni.

    fastyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiste zasady, ale niestety wiele właścicieli je łamie... Pamiętam jak w wakacje szłam z Astorem chodnikiem, a on bardzo nerwowo i agresywnie reaguje na malutkie pieski. Ludzi szli z jakimś Yorkiem, miał mega wydłużoną smycz, chodnik był szeroki ale właściciele nie przejmowali się tym, strasznie się wtedy zdenerwowałam, brak tolerancji. Ciekawe co by było z tym szczurem który Nie dość że szedł tuż obok mojego, to jeszcze szczekał, gdyby Astor był bez kagańca... Bezczelne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do 1 najgorsze są osoby robiące to z nienacka bez informacji (nawet mowy ciała) jeśli ktoś się kręci w pobliżu mojego psa i chce go pogłaskać, a ja w 90% wypadków tego nie chcę mówię "Jest agresywny" dosyć stanowczym tonem. A w sytuacjach kryzysowych, najgorszych trzeba użyć "wypie***laj z łapskami od mojego psa". Na szczęście tego zwrotu nigdy nie musiałem używać (no bo czarny pies, nierasowy, czarne podniebienie ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Podpisuję się pod wszystkimi zasadami! Sama zawsze prztrzymuję Nalę blisko nogi kiedy przechodzimy obok innych ludzi bo ma zwyczaj zaczepiania kogo popadnie a nie każdy sobie życzy... Teraz z wiekiem jej to na szczęście trochę przechodzi i robi się coraz spokojniejsza. Co do resztek, to mieliśmy jedną sąsiadkę, która wyrzucała z balkonu wszystko jak leci, nie tylko resztki ale też papierki, klamerki, chusteczki!!!! Bardzo mnie tym irytowała. Już nie wspomnę jak kiedyś wylewała przez balkon brudną wodę z kubła i na całe szczęscie nas nie trafiła, choć było blisko...

    http://nalamojpiesek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Według mnie te zasady powinny być przy każdym domu żeby każdy o nich wiedział, bo na przykład dzisiaj kiedy byłam na spacerze z psami to Vega znalazła jakieś liście sałaty (na pewno był jakiś powód by je tam wyrzucić) i jakieś dziwne chyba pomidory i do tego chciała to zjeść 😨 na szczęście ją wygoniłam.

    -Mogę pogłaskać? Nie ugryzie mnie?
    -odgryzie Ci rękę :D :p
    Ja raczej pozwalam głaskać moje psy i nigdy nie zdarzyło mi się żeby ktoś obcy głaskał mojego psa bez pytania, a jeśli chodzi o psie odchody to są one po prostu W S Z Ę D Z I E :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się ze wszystkimi zasadami. Szczególnie popieram żółte wstążeczki i ostatnia zasadę. :)

    OdpowiedzUsuń